Recenzja: „Dziewczęta z Auschwitz”, Sylwia Winnik

Jestem pewna, że nazwa „Auschwitz” u większości Polaków, którzy mają podstawą wiedzę historyczną o kraju i świecie wzbudza bardzo złe skojarzenia. Obóz zakłady, wielkie cmentarz, miejsce śmierci, piekło na ziemi. Ci, którzy byli w obozie zagłady Auschwitz na pewno mają podobne odczucia – niedowierzanie, lęk przed możliwością powtórzenia się tej historii, a zarazem wielką nadzieję, że ta okrutna zbrodnia na ludzkości będzie swoistą lekcją i przestrogą. Lata mijają, a pośród nas ostali się ostatni świadkowie tamtych tragicznych wydarzeń.

Przez kilka lat swojej pracy naukowej na uczelni podejmowała temat pamięci zbiorowej i pamięci kulturowej, szczególną uwagę poświęcając okresowi II Wojny Światowej. Tematyka obozowa jest mi znana i ma dla mnie również znaczenie osobiste, ponieważ w obozie zagłady Stutthof przebywała najbliższa dla mnie osoba.

Kobiety stanowiły około trzydziestu procent wszystkich więźniów zarejestrowanych w KL Auschwitz-Birkenau. Trafiały tam z całej Polski i innych krajów, aresztowane w różnych okolicznościach. Pierwszy kobiecy transport dotarł do obozu 26 marca 1942 roku. Już miesiąc później przybyły tam transporty Polek, z więzień w Krakowie i Tarnowie. 

Sylwia Winnik rozmawiała z dwunastoma kobietami, które przetrwały obóz. Wspominają swoje przeżycia z perspektywy ponad siedemdziesięciu lat. Autorka pisze:

Mówię o nich Dziewczęta, bo są wśród nich kobiety, które do obozu trafiły w wieku sześciu, ośmiu lat, jedna, która się tam urodziła, ale i takie, które obozowe życie wprowadziło w dorosłość.

Ta książka to wspomnienia dwunastu kobiet, które w młodości przeżyły piekło niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz-Birkenau. 

Na końcu lagru po prawej stronie znajdował się nieduży barak – trupiarnia, w której składano zmarłych na rewirze. Po dwoma blokami obozowego „szpitala” co rano leżała sterta nagich ciał. Co pewien czas przyjeżdżała ciężarówka i wywoziła je do krematorium. W tym dniu, gdy wymknęłam się do mamy, natknęłam się na taką ciężarówkę. Widok był wstrząsający dla dorosłego człowieka, a co dopiero dla ośmioletniej dziewczynki! Cała paka wypełniona była Nagimi zwłokami wychudzonych ludzi. Powyginane ręce i nogi. Same kości pokryte skórą. Jak nieruchome gałęzie drzew, porozrzucane niedbale. Nie da się o tym zapomnieć. Byłam przestraszona. Okupacja nauczyła mnie życia  w strachu, ale tej sytuacji nie da się porównać z niczym innym.

Kolejne strony książki pokazują obozową rzeczywistość: strach, głód, ból i zimno. Stosy trupów, na które z czasem nikt już nie zwracał uwagi. Ludzie idący na śmierć do komory gazowej. Niemieccy strażnicy, szczujący ludzi psami. Wielogodzinne apele, trwające niezależnie od pogody. Swąd palonych ciał.  Unoszący się z komina dym. Ogrodzenia z drutami podłączonymi do prądu. Brud, smród, choroby. Wyczerpująca praca. Przerażające eksperymenty doktora Mengele. To wszystko było udziałem kobiet, z którymi rozmawiała autorka książki.

Leżałam na rewirze wśród innych kobiet. Byłam tak chora, że niewiele pamiętam z przebytej choroby. Wszystkiego dowiedziałam się z opowiadań. Utkwiło mi w pamięci jedynie okrutne pragnienie. Ziółka do picia podawano tylko rano i wieczorem. Kiedy w obozowym szpitalu pielęgniarka przyniosła rano miskę wody, w której myła po kolei każdą z nas (w tej samej wodzie), pobiegłam do niej szybko i zrobiłam kilka łyków. To była jedyna możliwość, by chwilowo ugasić palenie w gardle.

 

Książkę wzbogacają zdjęcia ze zbiorów prywatnych rodzin bohaterek książki, z okresu zanim trafiły do obozu oraz ilustracje z archiwum Muzeum w Auschwitz, m.in. fotografie wykonane przez esesmana z albumu znalezionego przez więźniarkę Lili Jacob. Zdjęcia są bardzo sugestywne, mocne zapadają w pamięć i zmuszają do refleksji.

Po lichym śniadaniu wychodziłam do pracy poza obóz. Była to robota przy ziemniakach, zbożu, sianie. Trwała do dziewiątej, czasami dziesiątej wieczorem. W południe przywozili dla robotników ohydną zupę, której nie dało się zjeść, ale trzeba było zapełnić nią żołądek, jeśli chciało się przeżyć. (…) Na kolację dostawałyśmy pajdę chleba i kawałek margaryny o wstrętnym smaku i zapachu. Czasami jakieś powidła, raz w tygodniu plasterek końskiej kiełbasy. Jeśli to wszystko zjadło się wieczorem, rano nie było już nic na śniadanie. Każdy dzień wyglądał tak samo. Umęczona wracałam do baraku i bez wody, bez kąpieli kładłam się spać.

Dwanaście polskich kobiet opowiada o pobycie w niemieckim obozie zagłady — miejscu, o którym mówiono, że „można je opuścić jedynie przez komin”. One jednak przeżyły. Dziś są Świadkami. Zasługują na to, aby poznać ich historię.

Pierwszy widok za murami obozu? Wielka kałuża krwi na śniegu. Spływała po jezdni cienką smużką. Kilka kroków dalej, pod drzewem, leżała zamarznięta kobieta, skulona, jakby ostatkiem nadziei chciała ogrzać się, nim zaśnie. Po rowach i przy drodze leżały pojedyncze trupy. Co chwilę słychać było serię z karabinu lub jakiś pojedynczy strzał. I znów nastawała cisza. Człowiek bał się drugiego człowieka. Niemcy chcieli się pozbyć świadków zagłady w obozie. Zdawałam sobie sprawę, że esesmanom zależy teraz na zatarciu dowodów zbrodni, której się dopuścili. Dziś zastanawiam się, na co liczyli. Czy myśleli, że świat nie zauważy, wcześniej czy później, ich karygodnych czynów, stosów trupów pozostałych w niemieckich obozach, pieców, które nieudolnie chcieli wysadzić w powietrze?

Myślę ze warto sięgnąć po te pozycję i przeczytać wspomnienia tych, którzy jeszcze za życia znalazły się w piekle. Książka wzbudza wiele, skrajnych emocji i na pewno pozwala docenić to, że żyjemy w wolnym kraju, nie boimy się wyjść rano do pracy, możemy mieć plany i marzenia. Na pewno powinno to być dla nas zobowiązaniem do wdzięczności dla tych, którzy poświęcili naprawdę wiele, czasami nawet i życie, byśmy dziś mieli szansę na budowanie przyszłości bez wojen.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Tytuł: Dziewczęta z Auschwitz. Głosy ocalonych kobiet
Autor: Sylwia Winnik
ISBN: 9788328708372
Wydawca: Muza
Rok: 2018

Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *